2021 08 08 09 56 11 [canon eos 100d]

Kreta 2021

W 2021 roku odbyliśmy naszą piątą podróż na Kretę. Jak zawsze starannie ją zaplanowaliśmy i jak zawsze pierwotne plany musieliśmy dostosowywać do bieżącej sytuacji. Podróż odbywała się w trakcie drugiego roku pandemii i mimo początkowych obaw w zasadzie nie odczuwaliśmy koronawirusowych restrykcji. Jedynym wyraźnym znakiem wciąż trwającej pandemii była mniejsza liczba turystów w najbardziej popularnych miejscach wyspy.

Pandemia koronawirusa SARS-CoV2 mocno dała się we znaki zarówno Grekom jak i odwiedzającym ich kraj turystom. Z naszego punktu widzenia najgorsza była niepewność – czy nasz wyjazd w ogóle dojdzie do skutku. W końcu wystarczy wyrywkowy test na lotnisku w Polsce czy w Grecji i całe wakacje może szlak trafić. Chyba nigdy się tak nie stresowaliśmy przechodząc przez kolejne stanowiska lotniskowych kontroli. Ale nawet opuszczenie lotniska w Heraklionie nie uśpiło naszych obaw. W końcu, pomimo zaszczepienia możemy zachorować, a wakacje i gorączka jakoś nie idą w parze. Dopiero kiedy nasz pobyt na Krecie zbliżał się ku końcowi złapaliśmy nieco oddechu – udało się wylecieć z Polski, przylecieć na Kretę, spędzić tam cudowny czas i nie zachorować!

Na początku planowaliśmy podzielić nasz wyjazd na dwie części: pierwszą – zachodnią i drugą – wschodnią. Jednak kiedy kilka dni przed wyruszeniem do Makrygialos, gdzie mieliśmy spędzać kilka ostatnich dni zobaczyliśmy porozwieszane tu i ówdzie afisze informujące że z końcem sierpnia odbywa się koncert Michalisa Chatzigiannisa, jednego z naszych ulubionych greckich wokalistów, zmieniliśmy plany. Koncert miał odbywać się w Rethimno, a podróż z Makrygialos na zachód Krety nie należała do najlepszych pomysłów. Dodatkowo, koncert miał skończyć się późnym wieczorem, a od północy obowiązywał zakaz przemieszczania się więc powrotna podróż na wschód pod osłoną nocy nie byłaby do końca legalna. Dlatego postanowiliśmy zostać do końca naszego wyjazdu w Apterze.

Jakoś tak się zawsze składa, że Kretę odwiedzamy w szczycie wakacyjnego sezonu. Nasze życie zawodowe nie pozwala na zbyt dużą elastyczność w zakresie planowana urlopów, toteż sierpień jest miesiącem w którym przybywamy na wyspę. Nie inaczej było w tym roku. Na Krecie spędziliśmy nieco ponad trzy tygodnie, co też stało się już normą naszych greckich wojaży. W sobotę 7 sierpnia z samego rana stawiliśmy się na podkrakowskich Balicach skąd rozpoczynaliśmy naszą podróż. Po tylu latach kreteńskich wojaży dalej nie potrafimy jednoznacznie stwierdzić która część wyspy jest naszą ulubioną – może nie mamy takiej? Z pewnością to co zobaczyliśmy w tym roku, zarówno nasze znajome, ukochane miejsca jak i te zupełnie dla nas nowe, nieodkryte, mimo że tyle razy mijane podczas różnych wycieczek…

Wśród nowych miejsc, które mieliśmy okazję zobaczyć warto wspomnieć o ziemnych piramidach (komolithi) w Potamidzie, zupełnie nie pasujących do kreteńskiego krajobrazu, stanowisku archeologicznym Tylissos, klasztorze św. Jerzego w Karydi (z pięknymi pozostałościami dawnej fabryki oliwy), muzeum wojskowym w Chromonastiri, muzeum drzew oliwnych w Vouves, muzeum archeologicznym w Elefthernie (które naprawdę warto zwiedzić), cudownym miasteczku Kali Limenes, czy uroczej plaży Afrata. A to nie jest pełna lista! Oczywiście musieliśmy także zadbać o aktywność fizyczną, więc do naszej listy zobaczonych i pokonanych wąwozów Krety dopisujemy wąwóz Rouvas (który mocno dał nam się we znaki). Wisienką na torcie nowinek była wspaniała degustacja win w winnicy Anoskeli, połączona ze zwiedzaniem winiarni i oliwiarni oraz pokaźnymi zakupami! Zajrzeliśmy także do browaru Cretan Brewery produkującego wyjątkowo smaczne piwo kraftowe Charma. I popłynęliśmy na Gavdos! Jak widzicie jeszcze długo będziemy mieli o czym dla Was pisać w Przewodniku!

Ale chyba największe szczęście sprawia nam możliwość powrotu do naszych ukochanych, świetnie nam znanych miejsc. Plaża w Falasarnie (jak zawsze ta mniejsza i mniej oblegana, prawie pusta z powodu pandemii), Kalives, Kedrodassos, Kalathas, Grammeno, Episkopi,  Frangokastelo,  ogród botaniczny w Skordalou, monastyr Agia Triada na półwyspie Akrotiri czy nieśpieszne spacery po Heraklionie (gdzie zajrzeliśmy m.in do Muzeum Historii Naturalnej Krety – możecie tam przeżyć symulację trzęsienia ziemi!), Chanii, PaleochorzeRethimnie. Cudownie jest wrócić!

A skoro jesteśmy już przy Rethimnie, to spełnieniem marzeń był wspomniany wyżej koncert Michalisa Chatzigiannisa. Wyobraźcie to sobie – noc, pięknie oświetlona forteca wenecka, do której normalnie o tej porze przecież nie wejdziecie, cudowna muzyka na żywo i wspaniała atmosfera! Grecy potrafią się bawić – wszyscy śpiewali razem z wykonawcą, a przy kilku dobrze nam znanych utworach i my dołączyliśmy do tego wyjątkowego chóru. Koncert zaczął się po 21 i skończył się grubo po północy, więc i tak musieliśmy nagiąć obowiązujące koronawirusowe przepisy i wracać już w czasie oficjalnego zakazu przemieszczenia się.

Przy owym koncercie wspomnimy, że do samego końca nie było wiadomo czy on się odbędzie. Zgodnie ze wszystkimi znakami na ziemi i niebie (zarówno oficjalnymi rozporządzeniami greckiego Ministra Zdrowia, które w pocie czoła tłumaczyliśmy na język polski) jak i rozmowami z grekami, koncert nie powinien był się odbyć. Obowiązywał wtedy zakaz imprez masowych – w wielu wioskach (w tym naszej) 15 sierpnia odwołano tradycyjne panigiria z okazji święta Zaśnięcia Bogurodzicy. Nie wiem jak (i czy było to legalne), ale koncert ostatecznie miał miejsce, a kiedy już po nim rozmawialiśmy ze znajomymi grekami wszyscy byli mocno zdumieni, że impreza się odbyła. A żeby było jeszcze zabawniej, to bilety kosztowały zaledwie 15 euro od osoby. W 2022 roku Chatzigiannis miał trasę koncertową po m.in. Niemczech, gdzie najtańsze bilety kosztowały ponad 80 euro! Wiemy, bo chcieliśmy się wybrać – tym bardziej była to wyjątkowa okazja, usprawiedliwiająca zmianę planów i odpuszczenie sobie wyprawy na wschód.

Oczywiście zajrzeliśmy także na plażę Elafonisi i do laguny Balos, gdzie najbardziej dało się odczuć wciąż trwającą pandemię. Turystów było zdecydowanie mniej niż w poprzednich latach, dzięki czemu nie tylko udało się zrobić wyjątkowe zdjęcia ale też odpocząć w nieco bardziej komfortowych warunkach niż zazwyczaj. Niestety wysoki poziom zagrożenia pożarowego nieco pokrzyżował nasze plany. Musieliśmy odpuścić sobie kolejną wizytę w wąwozie Samaria oraz kilka stanowisk archeologicznych które przez większą część naszego urlopu pozostawały zamknięte. Nic straconego – wrócimy tam za rok. W końcu najlepszym lekarstwem na powakacyjną chandrę jest planowanie kolejnego wyjazdu, prawda?

Cześć! Γεια σου!

Zapisz się do newslettera, a już nigdy nie przegapisz nowych wpisów w Przewodniku!

Obiecujemy - nie będziemy wysyłać spamu! Jeżeli masz wątpliwości, to zajrzyj do naszej polityki prywatności.

przeglad_prasy

Przegląd kreteńskiej prasy (37.2023)

Autorski przegląd kreteńskiej prasy – tydzień 37 (11.09 – 17.09.2023) Zielone złoto, czyli dlaczego ceny oliwy poszybowały Tegoroczne…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może Cię także zainteresować...