Niewielka, niezamieszkała wysepka Koufonisi (gr. Κουφονήσι) na Morzu Libijskim jest często celem jednodniowej wycieczki turystów spędzających swoje wakacje we wschodniej Krecie. Położona jest około 4 kilometry od południowego wybrzeża Krety, w prefekturze Sitia (gr. Σητεία). Jej powierzchnia wynosi zaledwie niewiele ponad 5 kilometrów kwadratowych, ale to wystarczy by była największą wyspą archipelagu pięciu wysp: Makroulo (gr. Μακρουλό), Strongilo (gr. Στρογγυλό), Trachilas (gr. Τράχηλας), Marmara (gr. Μάρμαρα) i właśnie Koufonisi.
W starożytności wyspa nosiła nazwę Lefki (gr. Λεύκη), najprawdopodobniej od połyskującego w słońcu białego wapienia i marmuru, których złoża znajdziemy na Koufonisi. Obecna nazwa z kolei wzięła się od licznych jaskiń i jam uformowanych na wyspie przez morze i deszcze (dosłownie słowo Koufonisi oznacza wyspę-jaskinię). Inne źródła doszukują się pochodzenia nazwy w szczurach (nazywanych potocznie przez Greków koufa – gr. κουφά), których podobno sporo można było kiedyś spotkać na wyspie.
Jak wspomniałem na wstępie wyspa jest obecnie niezamieszkała (pomijając kilku dzikich lokatorów), ale liczne ruiny które tam znajdziemy wskazują na silną działalność człowieka przynajmniej od czasów wczesnominojskich aż po postbizantyjskie. W starożytności wyspa była istotnym portem żeglugowym. Największe miasta południowej Krety toczyły zajadłe spory o władzę na ówczesnej Lefce – między innymi Itanos (gr. Ίτανος) i Ierapetra (jak głosi inskrypcja, którą możemy znaleźć w klasztorze Toplou). Ostatecznie wyspa stała się własnością Itanos w 132 r. przed naszą erą. Poza portem wyspa miała do zaoferowania jeszcze jeden, bardzo cenny w tamtych czasach surowiec.
Rzymski uczony – Juliusz Pollux w II wieku naszej ery w swoim dziele „Onomasticon” napisał, że to Herakles po raz pierwszy ufarbował szatę kolorem purpurowym i oddał w prezencie nimfie o imieniu Tyros. Barwnik miał zostać odkryty przez jego psa gryzącego ślimaki, który ufarbował sobie pysk na fioletowy kolor. Kiedy nimfa zobaczyła zwierzę, zamarzyło jej się ubranie w tej samej barwie. Niezależnie czy wierzymy mitom czy nie, to w każdym z nich znajdziemy przynajmniej część prawdy – purpura faktycznie istnieje, faktycznie służy jako barwnik, i znajdziemy ją u ślimaków zamieszkujących Morze Libijskie. Ale czy odkrył ją właśnie Herakles – to temat na inną historię.
Już od najdawniejszych czasów człowiek używał barwników do farbowania tkanin. W tamtych czasach purpura tyryjska (jej nazwa pochodzi od miasta Tyr – obecnie Sur w Libanie, będącego głównym ośrodkiem produkcji tego barwnika na świecie) była najcenniejszym barwnikiem, pozyskiwanym z drapieżnych ślimaków żyjących w przybrzeżnych wodach Morza Śródziemnego, nazywanych potocznie purpurowcami lub szkarłatnikami. Jego wyjątkowość polegała na znakomitej trwałości – nie dość że nie blakł pod wpływem czasu i promieni słonecznych, to jednocześnie słońce czyniło go jeszcze bardziej intensywnym.
Archeologiczne odkrycia muszli ślimaków na Krecie (m. in w pałacu Knossos) wskazują, że Minojczycy wykorzystywali rozkolce do produkcji purpury. Ale to właśnie wyspa Koufonisi była prawdziwą kolebką wytwarzania purpury – to tam znaleziono najwięcej śladów wskazujących na jej przetwarzanie. Do produkcji purpury wykorzystywano najczęściej ślimaki z gatunków:
- rozkolec farbiarski (łac. Bolinus brandaris) z którego uzyskiwano purpurę o głębokim, fioletowym odcieniu,
- szkarłatnik (łac. Stramonita haemastoma), dający purpurę o odcieniu zbliżonym do czerwieni,
- rozkolec pasiasty (łac. Hexaplex trunculus), produkujący niebieski barwnik tekelet – nieco tańszy od purpury tyryjskiej.
W celu produkcji purpury minojczycy złowione ślimaki pozbawiali muszli, rozgniatali i podgrzewali przez kilka dni w wodnym roztworze soli w specjalnych kadziach – koniecznie ołowianych bądź cynkowych. W pozyskanym w ten sposób, mocno zagęszczonym roztworze zanurzano przędzę wełnianą lub jedwabną a następnie suszono ją na słońcu. Dopiero wówczas uzyskiwano pożądany efekt. Barwa końcowa i jej intensywność zależała nie tylko od gatunku ślimaka, ale też od stosowanej przez producentów receptury. Najdroższa i najbardziej poszukiwana była purpura tyryjska o ciemnoczerwonym, krwistym kolorze – im barwa bliższa była odcieniowi skrzepłej krwi tym lepiej.
Do zabarwienia 1 metra kwadratowego tkaniny potrzebne było około 17 000 ślimaków (!) i ogromny nakład pracy przy ich złowieniu i produkcji. Była to główna przyczyna bardzo wysokich cen tkanin barwionych purpurą, na które mogli pozwolić sobie tylko nieliczni, przez co barwa purpurowa była zarezerwowana wyłącznie dla cesarzy, królów i innych dostojników. Z tego powodu, do dziś dostojników m.in. kościelnych nazywamy właśnie purpuratami. W starożytnej Grecji prawo do noszenia purpury było ściśle kontrolowane przez ustawodawstwo – im wyższa była ranga społeczna i polityczna tym większa część szaty mogła być zafarbowana na kolor purpurowy.
Jakby tego mało, to całemu procesowi produkcji purpury towarzyszył okropny smród rozkładających się ciał ślimaków, o którym wspominali już antyczni pisarze. Dlatego farbiarnie najczęściej usytuowane były z dala od osad, najlepiej na morskim wybrzeżu – lub nieodległej od niego wysepce jak Koufonisi. I to właśnie dlatego wyspa ta była istotnym punktem na mapie ówczesnej Grecji.
Jedne z największych prac archeologicznych na Koufnisi zapoczątkował w 1976 Nikos Papadakis. Udało mu się odnaleźć dobrze zachowane ruiny teatru zniszczonego w IV wieku n.e. i mogącego pomieścić nawet tysiąc osób. Nieco dalej, odkryto także pozostałości osady z willą składającą się z ośmiu pomieszczeń. Wśród typowych dla takich budowli pomieszczeń jak kuchnia i sypialnia odnaleziono także pozostałości warsztatów w których pozyskiwano purpurę tyryjską. Pozostałe zabudowania to domy poławiaczy ślimaków, w których odnaleziono narzędzia używane do połowów.
Drugim najważniejszym obiektem który udało się odnaleźć były łaźnie rzymskie pochodzące z I-IV wieku n.e. Wyposażone były m.in w system ogrzewania oraz bieżącą wodę dostarczaną systemem wodociągów ze źródeł znajdujących się po drugiej stronie wyspy.
Chcąc zobaczyć te stanowiska archeologiczne, należy udać się na północ wyspy – w okolice plaży Karamelles (gr. Παραλία Καραμέλες). Wykopaliska są nieogrodzone i dostępne dla zwiedzających.
Na południu wyspy znaleziono z kolei pozostałości świątyni, z fragmentami dwóch wysokich posągów (ich wysokość musiała wynosić około 2,5 metra). Niestety kiedy w 1920 roku rozpoczęto budowę stojącej nieopodal latarni morskiej, zarówno świątynia jak i posągi uległy znaczącym zniszczeniom. Budowniczy nie mieli bowiem oporów i do budowy latarni używali również materiałów z antycznych wykopalisk. Obecnie wykopaliska te nie są specjalną atrakcją Koufonisi.
Wyspa odegrała także swoją rolę w walkach o niepodległość Grecji. W kwietniu 1823 roku 28 kreteńskich powstańców ze wschodniej Krety pod dowództwem Emmanoulea Kozaniego i Emmanouela Alexiego popłynęło na Koufonisi, gdzie obozował znany janczar Mehmet Pilavas i jego świta. Powstańcy otoczyli Turków i doszło do strzelaniny, w której zginął Pilavas i 27 jego ludzi. Pozostali ukryli się w okolicznych jaskiniach i uszli z życiem.
Będąc na Koufonisi warto zajrzeć też do malowniczo położonego kościółka poświęconego świętemu Mikołajowi – prawosławnemu patronowi żeglarzy. Kościół znajdziemy na północy wyspy, niedaleko plaż Pigadi (gr. Παραλία Πηγάδι), i Perasma (gr. Παραλία Πέρασμα).
Do 1976 roku wyspa była wykorzystywana przez pasterzy do wypasu owiec. Do końca lat 70 uprawiano tu też zboża. Dziś, poza turystami odwiedzającymi Koufonisi, schronienie znajdują tu też rybacy, zwłaszcza podczas wietrznych, deszczowych dni.
Wyspa turystom kojarzy się raczej z pustynią, ponieważ większość jej powierzchni pokryta jest piaskiem. Krajobraz zmienia się – od skalistej linii brzegowej, przez liczne jaskinie aż do niekończących się wydm. Dominuje tu roślinność stepowa – niskie, krzaczaste krzewinki, z gatunków rzadko spotykanych na innych obszarach Grecji czy Krety. Możemy tu znaleźć między innymi: posłonka (łac. Helianthemum stipulatum), lygeum (łac. Lygeum spartum – trawę charakterystyczną dla obszarów Afryki Północnej), traganka (łac. Astragalus peregrinus – znajdowanego w całym południowym basenie Morza Śródziemnego) oraz bardzo rzadką iglicę (łac. Erodium crassifolium – której stanowiska na Koufonisi, są najdalej wysuniętym na północ obszarem występowania).
Koufonisi jest także ważnym miejscem dla ptaków wędrownych, które traktują ją jako przystanek na trasie do Afryki. Co do gatunków lęgowych, zapaleni ornitolodzy mogą tu wypatrzeć m.in. mewę zółtonogą (łac. Larus cacchinans), burzyka żółtodziobego (łac. Calonectris Diomedea), burzyka śródziemnomorskiego (łac. Puffinus yelkouan), kormorana czubatego (łac. Phalacrocorax aristotelis desmarestii), i kilka gatunków ptaków drapieżnych – m.in. myszołowa (łac. Buteo Rufin), sokoła wędrownego (łac. Falco peregrinus), czy sokoła skalnego (łac. Falco eleonorae). Z innych zwierząt możemy znaleźć też jaszczurki (m.in. murówkę egejską – łac. Podarcis erhardi cretensis), czy mniszkę śródziemnomorską (łac. Monachus monachus – zagrożonego wyginięciem ssaka z rodziny fokowatych).
Ze względu na swoje warunki klimatyczne i unikalny ekosystem cała wyspa Koufonisi została objęta ochroną w ramach programu Natura 2000. Koufinisi jest także rezerwatem dzikich zwierząt. Oznacza to, że zakazane jest tu biwakowanie i nocowanie. Nie znajdziecie tutaj dróg, co może być problematyczne dla osób z ograniczeniami w zakresie poruszania się.
Na Koufonisi mimo jej niewielkiej powierzchni znajdziemy łącznie 36 plaż, na ogół piaszczystych, co czyni ją idealnym miejscem do plażowania i kąpieli w morzu. Niestety, płynąc na wyspę z jednym z największych przewoźników (Cretan Daily Cruises) zostaniemy wysadzeni na jednej z kilku plaż wybranych przez kapitana statku zależnie od pogody. Będą to plaże południowego wybrzeża Koufonisi – plaża Chiliaderfia (gr. Παραλία Χιλιαδερφιά), Prosfora (gr. Παραλία Προσφορά) czy Greos (gr. Παραλία Γρέος). Wszystkie są piękne – piaszczyste, otoczone turkusowymi wodami Morza Libijskiego ale też pozbawione udogodnień. Statek poza dłuższym postojem przy jednej z plaż, zatrzymuje się też w jednej z naturalnych płycizn, nieco dalej od lądu, oferując możliwość zejścia do morza i popływania.
Statki na Koufonisi wypływają z miejscowości Makrygialos (gr. Μακρύγιαλος) położonej 25 kilometrów na wschód od Ierapetry (gr. Ιεράπετρα). Rejsy Cretan Daily Cruises wypływają o z portu o godzinie 11:10 i powracają na Kretę o godzinie 17:15. Rejst trwa około godziny – oznacza to że faktycznie na Koufonisi spędzicie niecałe cztery godziny. Z tego powodu najczęściej nie będziecie mieli czasu na dalekie wycieczki piesze po wyspie – na dojście i powrót do ruin teatru potrzeba około 2 – 3 godzin. Dlatego rozważcie czy nie wypożyczyć prywatnej łodzi ze sternikiem – może to być bardziej opłacalne szczególnie dla większej grupy niż rejs pirackim statkiem Evdokia. W sezonie letnim (od maja do września) rejsy Cretan Daily Cruises odbywają się codziennie.
Bilety kosztują 23 euro za osobę (normalny) i 11 euro za osobę (ulgowy). Można je nabyć w kasie biletowej w Makrygialos (około 100 metrów od portu). Kilka punktów sprzedaży znajduje się także w Ierapetrze (tam kupicie też bilety na rejs na Chrysi). W ostateczności możecie tez kupić bilety w dniu rejsu, na statku – ale pamiętajcie że ich liczba jest ograniczona, (w czasach pandemii jeszcze dodatkowo zmniejszona), więc możecie usłyszeć, że na wybrany przez was dzień zostały już wyprzedane.
Podczas rejsu na pokładzie dostępne są animacje dla dzieci, oraz drobne przekąski i posiłki – dodatkowo płatne. Ponadto firma oferuje wypożyczenie parasola plażowego (4 euro). Warto się na niego zdecydować jeżeli nie macie własnego, bowiem na Koufonisi nie ma żadnej infrastruktury plażowej! Nie znajdziecie tutaj toalet, przebieralni, leżaków czy beach barów. I może i dobrze?
Jeżeli chcecie zwiedzać wyspę ubierzcie wygodne, pełne buty – gorący piach Koufonisi boleśnie parzy stopy, a miejscami kolczasta roślinność lubi przypomnieć kto tu rządzi :). Wody okalające wyspę posiadają też dogodne warunki do nurkowania, więc jeżeli lubicie podziwiać podwodny świat, koniecznie zabierzcie ze sobą odpowiedni sprzęt.
Wyspa Koufonisi zdecydowanie należy do miejsc wartych odwiedzenia podczas wakacji na Krecie. Niezależnie od tego, czy lubicie plażować, nurkować, eksplorować starożytne wykopaliska czy podziwiać faunę i florę – każdy znajdzie tu coś dla siebie. W sezonie, płynąc dużym statkiem nie liczcie jednak na prywatność. Poza turystami ze statku z pewnością spotkacie też mniejsze łódki z prywatnymi wycieczkami oraz lokalnych mieszkańców – którzy również często odwiedzają Koufonisi i korzystają z jej dobrodziejstw. Pamiętajcie tylko że wyspa jest obszarem chronionym – uszanujcie to i zadbajcie aby kolejne pokolenia również mogły docenić jej piękno. Zostawcie po sobie jedynie ślady stóp na piasku – całą resztę weźcie ze sobą!