Położona 73 kilometry na południe od Heraklionu (gr. Ηράκλειο) plaża Tripiti (gr. Παραλία Τρυπητής) to zdecydowanie jedna z najciekawszych plaż południowego wybrzeża Krety. Jej umiejscowienie w paśmie gór Asterousia (gr. Αστερούσια Όρη) sprawia, że nigdy – nawet w wysokim sezonie letnim nie jest zatłoczona. Jednak jak zawsze – każda moneta ma dwie strony. Zapomnijcie tu o wszelkich plażowych wygodach, i nastawcie się na długą, trudną podróż.
Położony w niewielkiej jaskini u wylotu wąwozu, kościół pod wezwaniem Matki Bożej z Tripiti (gr. Εκκλησία Παναγία Τρυπητή), dał nazwę zarówno plaży, jak i owemu wąwozowi. Można się tu dostać na dwa sposoby. Pierwsza trasa wiedzie wyboistą, gruntową drogą prowadzącą przez dno wąwozu (gr. Φαράγγι Τρυπητής), co ów kanion czyni jednym z niewielu, które można w całości pokonać samochodem. Droga zaczyna się we wiosce Vasiliki (gr. Βασιλική) i prowadzi do wioski Agii Deka (gr. Άγιοι Δέκα). Cała trasa liczy około 9 kilometrów. Najbardziej interesującym punktem drogi jest miejsce, w którym odległość między pionowymi ścianami wąwozu jest tylko nieco większa niż szerokość samochodu. Druga, licząca 6 kilometrów trasa przebiega od portu w Lendas (gr. Λέντας), aż do wioski Krotos (gr. Κρότος). Na jej drugim kilometrze należy skręcić w prawo, w kierunku plaży. Jednak jeżeli już zdecydujecie się na podróż do Tripiti, to polecam pierwszą drogę.
Ten wąski przesmyk w wąwozie Tripiti sprawia, że kanion nazywany jest często wąskim (gr. Φαράγγι Στενά). Wiele przewodników błędnie opisuje nazwą Farangi Stena inny, pobliski wąwóz Trafoulas (gr. Φαράγγι Τράφουλας) prowadzący na plażę o tej samej nazwie (gr. Παραλία Τράφουλας). Pamiętajcie, że niezależnie od tego który wariant drogi wybierzecie, obie będą prowadziły przez nieutwardzone, szutrowe drogi. Są one wyzwaniem zarówno dla samochodu, jak i nim kierującego. Droga na Balos (gr. Παραλία Μπάλος) to przy tym pestka! Nagrodą za tak wyczerpującą trasę będą niesamowite widoki oraz cudowna plaża.
Sama plaża, to mieszanka szarego piasku i drobnego żwiru. Nie spodziewajcie się więc lazurowego wybrzeża rodem z Elafonisi. Mimo to, pustka panująca na plaży i brak wygód w postaci leżaków czy parasoli sprawiają, że dla wielu turystów, jest to dużo bardziej atrakcyjna alternatywa dla obleganych, kreteńskich lagun. Biorąc pod uwagę trudną drogę dojazdową, zadziwiający jest widok rozstawionych tu i ówdzie mimo oficjalnego zakazu biwakowania przyczep kempingowych i kamperów. Morze jest tu krystalicznie czyste i ciepłe, lecz dno morskie bywa dość kamieniste – przydadzą się antypoślizgowe buty do wody. Na plaży nie znajdziecie także toalet, pryszniców i przebieralni – choć te ostatnie dla części plażujących i tak byłyby zbędne. Jak większość plaż południa także i tą upodobali sobie naturyści.
Na wzgórzu Kalokambos (gr. Καλόκαμπος) położonym w północno-wschodniej części plaży znajdziecie niewielkie ruiny minojskiego miasta Papouri (gr. Παπούρι). Osadę odkrył w 1986 roku Antonis Vasilakis. Była w całości otoczona murem, z wyjątkiem dwóch wąskich przejść, służących najprawdopodobniej jako wejścia. Odsłonięto łącznie 36 pomieszczeń, których wysokość nie przekraczała 2 metrów. Znalezione w nich przedmioty wskazują, że mieszkańcy parali się głównie rybołówstwem i hodowlą zwierząt. Może nie są to największe, i najbardziej porywające wykopaliska na Krecie, ale wycieczka do osady może być miłą przerwą od kąpieli słonecznych.
Jeżeli chcecie przekonać się jak Kreta wyglądała przed erą masowej turystyki i wygodnych, asfaltowych dróg, to koniecznie powinniście odwiedzić plażę Tripiti. Jak zobaczycie na zdjęciach, nawet w sierpniu możecie być tu sami i korzystać z uroków południowego wybrzeża Krety. A trasę dojazdową potraktujcie w kategorii niewielkiej niedogodności dzielącej Was od upragnionego raju. Przyjemnej podróży!