Boże Narodzenie, to drugie pod względem znaczenia święto w kościele prawosławnym. Z tego powodu, do jego celebrowania Grecy przywiązują dużo mniejszą wagę niż do wystawnych obchodów Paschy (gr. Πάσχα). Nie znaczy to oczywiście, że są one traktowane po macoszemu – co to, to nie. Boże Narodzenie w Grecji obchodzone jest uroczyście, choć inaczej niż Polsce, mimo że coraz częściej greckie tradycje mieszają się z tymi zachodnioeuropejskimi – dobrze nam znanymi. Przyjrzyjmy się zatem, jak Grecy spędzają ten radosny czas.
Obchody świąt Bożego Narodzenia trwają w Grecji aż dwanaście dni, i zaczynają się (prawie) tak samo jak w kościele rzymskokatolickim. Prawie, bo Grecy nie celebrują wigilijnej kolacji. Co ciekawe, wspólna data obchodów Bożego Narodzenia (w przeciwieństwie do katolickiego święta Wielkiej Nocy i prawosławnej Paschy, które często, znacząco się rozmijają) została zachowana jeszcze z czasów, gdy Wschodni Kościół Ortodoksyjny stanowił jedność z dzisiejszym Kościołem Rzymskokatolickim. Okres ten nazywany jest Dodekaimero (gr. Δωδεκαήμερο – dosł. – dwanaście dni) i rozpoczyna się 24 grudnia, a kończy 6 stycznia – w święto Objawienia Pańskiego (gr. Θεοφάνεια). Dzieci w szkołach mają wolne trochę wcześniej, bo już od 22 grudnia.
Zgodnie z doktryną kościoła prawosławnego, okres czterdziestu dni poprzedzających 25 grudnia objęty jest postem (podobnie jak w przypadku Paschy), podczas którego powinno powstrzymać się od spożywania mięs i innych produktów pochodzenia zwierzęcego, a także rzucić nałogi a nawet zaprzestać chodzenia na basen! Coś co łączy greckie i polskie gospodynie, to przedświąteczne porządki – im bliżej świąt, tym domy lśnią coraz bardziej, a spiżarnie wypełniają się niezbędnymi produktami. Skupmy się jednak na wspomnianej Wigilii (gr. Ρεβεγιόν). Mimo że w Grecji nie uświadczycie suto zastawionych stołów w pobliżu choinki, to Grecy już 24 grudnia spotykają się ze sobą, na luźną, przedświąteczną kolację. Ci starsi organizują ją w domach, Ci młodsi wybierają wyjście do restauracji, które otwarte są do późnych godzin nocnych. Dziś nie ma także prezentów – na ten miły (szczególnie dla najmłodszych) rytuał, w Grecji trzeba trochę poczekać.
Na marginesie, ubieranie choinki (gr. Χριστουγεννιάτικο δέντρο) to stosunkowo młody zwyczaj. Jego sprowadzenie do Grecji przypisuje się królowi Grecji Ottonowi. Pierwsza choinka zaświeciła przed pałacem królewskim w ówczesnej stolicy – Nafplionie (gr. Ναύπλιο) w 1834 roku. Przed sprowadzeniem choinek, greckie domy przyozdabiano zielonymi gałązkami, mającymi odstraszać złe moce i przypominać, o budzącej się po zimie przyrodzie. Tradycyjnym odpowiednikiem naszej choinki były statki – gr. καραβάκι (a właściwie ich niewielkie modele), bogato dekorowane lampkami, i stojące w centralnym punkcie każdego domu. Za to w portach, każdy właściciel statku – czy to małej rodzi rybackiej, czy większego kutra, ozdabiał maszty flagami i światełkami, podkreślając, jaką rolę w życiu Greków odgrywa morze. Zresztą również metaforycznie ma to wielki sens – przyjście na świat Zbawiciela pomaga nam obrać nowy, właściwy kurs w życiu. Współcześnie, wiele greckich miast (szczególnie tych dużych, jak Ateny (gr. Αθήνα) czy Saloniki (gr. Θεσσαλονίκη)), nie chcąc odstawać od innych europejskich metropolii wymienia statki na choinki, stojące na najważniejszych miejskich placach. Ten zwyczaj rozszerza się także na coraz mniejsze miasta, a także prywatne domy, których mieszkańcom spodobała się nowa tradycja. Rzadko jednak zdarza się, aby Grecy ubierali choinki żywe (są bardzo drogie – za niewielkie, kilkunastocentymetrowe drzewko, trzeba zapłacić nawet kilkadziesiąt euro). Z tego powodu jeżeli w greckim domu choinka się pojawia, to z reguły jest to sztuczna imitacja świerku lub sosny. Podczas ubierania choinki wypada wymienić się życzeniami kai tou chronou (gr. και του χρόνου – dosł. i za rok), będącymi wyrazem nadziei, na powtórne spotkanie w tym gronie za rok.
Formalnie, święta rozpoczynają się porannym nabożeństwem 25 grudnia – w dzień Bożego Narodzenia, który nazywamy po grecku Christujenna (gr. Χριστούγεννα) Tylko w niektórych monastyrach nabożeństwa bożonarodzeniowe celebrowane są już w nocy. W Boskiej Liturgii uczestniczą całe rodziny – choć jak to zazwyczaj w Grecji bywa, Grecy mają dość swobodne podejście do czynnego uczestnictwa w nabożeństwie. Jeżeli przyjdzie Wam spędzać świąteczny czas w Helladzie, nie powinno Was więc dziwić wychodzenie w trakcie nabożeństwa, czy luźne, często zbyt głośne dyskusje, spotykające się z dezaprobatą kapłana. Po Boskiej Liturgii rodziny wracają do domów – czas na świąteczny obiad!
A skoro dotarliśmy do punktu kulminacyjnego każdych greckich świąt, to nie można nie wspomnieć o bożonarodzeniowym menu! Nie znajdziemy tam karpia, czy sałatki jarzynowej, ale z całą pewnością pojawi się specyficznie wypiekany chleb Christopsomo (gr. Χριστόψωμο). W przeciwieństwie do tradycyjnego chleba, ten świąteczny jest słodki i przybiera różne kształty (z reguły zbliżony jest do okręgu), a jego skórka przyozdabiana jest w sposób charakterystyczny dla każdej gospodyni. Nie może tam jednak zabraknąć wizerunku krzyża – w końcu to świąteczny wypiek! Zresztą gospodynie do pieczenia Chleba Chrystusa podchodzą bardzo ambitnie i z wielkim szacunkiem. Wykorzystują tylko najlepsze składniki – najczystszą mąkę, miód, sezam, goździki, czy wodę różaną. Przed rozpoczęciem biesiady chleb dzieli się na tyle części, ilu domowników będzie go spożywać, a następnie rozdaje każdego członkowi rodziny. Pełni on więc niejako rolę naszego opłatka. Chleb rozdaje zawsze głowa rodziny, ale zanim to zrobi, to trzymając bochen nad kominkiem polewa go oliwą i winem.
Skład świątecznego obiadu właściwie pozbawiony jest dań charakterystycznych wyłącznie dla Świąt Bożego Narodzenia (z małym, słodki wyjątkiem). I tak, wśród świątecznych potraw znajdziemy przede wszystkim mięsiwa – wieprzowinę, jagnięcinę, i coraz częściej indyka – prawdziwa uczta dla mięsożerców! Jak zawsze w Grecji wolne przestrzenie stołu wypełnią przystawki – sery (także te pieczone w cieście filo), sałatki, pasty (z grochu, czy rybiej ikry), a do tego koniecznie butelka (lub dwie) domowego wina gospodarza. Najbardziej charakterystyczne dla świąt Bożego Narodzenia są jednak słodkości, a konkretnie dwa rodzaje znanych już przez wielu Polaków ciasteczek – korzenne, pachnące goździkami i cynamonem, oraz oblane miodowym syropem i posypane orzechami melomakarona (gr. μελομακάρονα), oraz migdałowe, obficie obsypane cukrem pudrem kourabiedes (gr. κουραμπιέδες). Grecy nie wyobrażają sobie bez nich świąt i pieką je w ilościach prawdziwie hurtowych (nawet kilkaset), bowiem typową okołoświąteczną tradycją jest wręczanie kilku, ładnie zapakowanych ciasteczek w formie drobnego prezentu – sąsiadom, kolegom i koleżankom z pracy, a nawet zupełnie nieznajomym – w urzędzie, sklepie czy na poczcie. Na kreteńskich świątecznych stołach goszczą też często kserotigana (gr. ξεροτήγανα) – ciasteczka przypominające nieco zwinięte w rulon cienkie naleśniki, usmażone w głębokim oleju i obficie polane miodem. Symbolizują one chustę, w którą owinięto Jezusa zaraz po urodzenia (stąd innych regionach Grecji bywają nazywane diples – gr. δίπλες, od czasownika diplono – gr. διπλώνω – składać (np. ubrania)).
Po świątecznym obiedzie rozpoczyna się kolędowanie. W Grecji kolędują w zasadzie wyłącznie dzieci, które chodząc od domu do domu przynoszą dobrą nowinę – narodził się Zbawiciel! Nieodzownym atrybutem małych kolędników jest trójkąt (gr. τρίγωνο), którego świąteczne brzmienie słychać już z daleka. A zdecydowanie najpopularniejszą kolędą (gr. κάλαντα) słyszaną dziś wielokroć jest Trigona Kalanda (gr. Τρίγωνα Κάλαντα), w której mowa właśnie o tym prostym muzycznym instrumencie. Przyjęcie kolędników jest nie tylko dobrym obyczajem, ale także zwiastunem błogosławieństwa udzielanego domownikom. Kolędnicy w zamian za swój występ artystyczny otrzymują słodycze i suszone owoce, choć najmilej widzianym podarkiem są drobne monety. W Grecji istnieje około 30 różnych kolęd (nie licząc tych najnowszych, wzorowanych na anglosaskich pastorałkach). Z reguły napisane są katharewusą (gr. καθαρεύουσα), czyli oczyszczoną z zapożyczeń i uproszczeń wersją języka greckiego.
Drugi dzień świąt jest zazwyczaj dużo bardziej kameralny i Grecy spędzają go bardzo różnie, w zależności od regionu i rodzinnych tradycji. Do najpopularniejszych zajęć na ten dzień należą spacery (pozwalające spalić nadmiar zgromadzonych po wczorajszej uczcie kalorii) lub też ich zupełne przeciwieństwo – czyli dalsze biesiadowanie, w gronie nieco szerszym niż dzień wcześniej. Z reguły to właśnie drugiego dnia świąt zaprasza się z wizytą dalszą rodzinę czy przyjaciół. Młodzież często jednak “zrywa się ze smyczy” i udaje na spotkanie w swoim gronie w klubach czy kawiarniach, które 26 grudnia ponownie są otwarte.
W Wigilię Nowego Roku, czyli naszego Sylwestra (gr. Παραμονή Πρωτοχρονιάς) w większości lokali gastronomicznych organizowane są różne imprezy noworoczne (jednak ich ceny z reguły są dość wysokie). Zresztą taki sposób spędzania ostatniego wieczoru w roku nie jest typowy dla Greków, stąd najczęściej spędzają go w domu, z rodziną, czekając aż wybije północ. Czas umilają sobie grą w karty czy tavli (gr. τάβλι) – oczywiście przy stole, na którym znów królują mięsiwa. Po północy młodzież zazwyczaj wychodzi do klubów, gdzie aż do rana wita nowy rok.
Pamiętacie, jak pisaliśmy że w Grecji prezenty rozdaje się dopiero 1 stycznia? Dzieje się tak dlatego, że prezenty Grekom przynosi Święty Bazyli (gr. Άγιος Βασίλης), odpowiednik naszego Świętego Mikołaja. Święty Mikołaj (gr. Άγιος Νικόλαος) to dla Greków patron żeglarzy i rybaków, a także i samej Grecji, który świętuje szóstego grudnia (ale nie przynosi wtedy prezentów). Z tego powodu grecki odpowiednik Mikołaja wzorowany jest na żyjącym w IV wieku biskupie Cezarei Kapadockiej Świętym Bazylim, który poświęcił swoje życie na niesienie pomocy potrzebującym, zwłaszcza starszym i ubogim. Św. Bazyli zaliczany jest nawet do grona Ojców Kościoła, a jego dzieła przyczyniły się do sformułowania dogmatu o Trójcy Świętej. A ponieważ Bazyli świętuje właśnie 1 stycznia, to w Grecji na prezenty trzeba poczekać nieco dłużej. Co ciekawe, wizerunek św. Bazylego jest identyczny jak naszego św. Mikołaja. Nawet kiedy domowe biesiadowanie w Sylwestra już się zakończy, to zastawiony stół należy pozostawić właśnie dla świętego – ponoć wpadając się posilić, pozostawia podarki.
Nowy Rok (gr. Πρωτοχρονιά) w Grecji nie może pachnieć inaczej, niż świeżo upieczoną Wasilopitą (gr. Βασιλόπιτα) czyli ciastem poświęconym właśnie św. Bazylemu. Gospodyni wewnątrz Wasilopity umieszcza mały pieniążek (zwany fluri – gr. φλουρί) i ten, który podczas jedzenia znajdzie go w swoim kawałku, będzie miał zapewnione szczęście w całym, rozpoczętym właśnie roku! Legenda mówi, że zwyczaj ten zapoczątkował sam św. Bazyli. Mieszkańcy Cezarei złożyli bowiem swoje kosztowności na okup dla barbarzyńców oblegających miastο. Wróg, widząc ofiarność mieszkańców odstąpił jednak od dalszego ataku, nie pobierając nawet okupu. Aby zwrócić bogactwa Bazyli zarządził wypiek specjalnego chleba, w którym ukrył kosztowności. Następnie chleb rozdano mieszkańcom, i każdy z nich – w cudowny sposób, znalazł w swoim kawałku przedmiot, oddany wcześniej na poczet okupu. Dziś dzieląc Wasilopitę na kawałki, każdy poświęca się czemuś innemu – pierwszy zawsze Jezusowi, drugi Maryi, trzeci świętemu Bazylemu. Kolejne poświęcone są domostwu, domownikom i przydomowej zwierzynie.
Pierwsza osoba, która w Nowy Rok przekracza próg greckiego domu, powinna zamaszyście rozbić o niego owoc granatu (gr. ρόδι). Ten owoc ma dla Greków znaczenie symboliczne i wiąże się z wieloma różnymi świętami (choćby ze ślubem, o czym jeszcze Wam kiedyś napiszemy). W czasie świąt Bożego Narodzenia stanowi symbol szczęścia, a jego rozbicie (im bardziej “soczyste” tym lepiej) zwiastuje obfitość i dostatek w rozpoczętym właśnie roku. Warto także tak ustalić harmonogram odwiedzin, aby jako pierwszy do domostwa wszedł mężczyzna (koniecznie z granatem w dłoni!) – wtedy szczęście murowane! Jeżeli chcecie przenieść ten zwyczaj do Polski (i jednocześnie oszczędzić podłogę), to polecamy zakupienie porcelanowego granatu, który jest popularną pamiątką dostępną w wielu sklepach w Grecji. Postawcie go na regale, a z z pewnością przyniesie do Waszych domów odrobinę Hellady!
Święta Bożego Narodzenia, jak każde – zarówno w obrządku katolickim jak i wschodnim mają wiele tradycji. Część z nich jest (lub staje się) zbieżna z naszymi, ale o kilku zdecydowanie warto wspomnieć. Z całą pewnością taką oryginalną tradycją są kalikandzari (gr. καλικάντζαρος) – czyli złośliwe skrzaty, będące znakiem rozpoznawczym zbliżających się świąt. Przed świętami na drucianej obręczy wiesza się drewnianą misę wypełnioną wodą. Przy misie znajduje się drewniany krzyż owinięty gałązką bazylii. Każdego dnia, jedna osoba z rodziny (zazwyczaj najstarsza) moczy krzyż wraz z gałązką w misie, a następnie kropi nią wszystkie pomieszczenia w domu. Grecy wierzą bowiem, że w nocy przed Bożym Narodzeniem muszą pojawić się także siły nieczyste, pod postacią złośliwych goblinów lub skrzatów zwanych właśnie kalikandzari. Są to małe, psotniki, przenikające do domów najczęściej przez komin i szukające sposobów na wykradzenie świątecznych smakołyków. Stworki wyłaniają się ponoć z głębi ziemi i sieją spustoszenie w domach do których się przedostaną – kąpią się w oliwie, rozsypują mąkę i cukier, zakwaszają mleko, ale także dosiadając różnych zwierząt, straszą je. Aby kalikandzari nie dostały się do domów, poza drewnianą misą należy także przez cały okres przedświątecznych przygotowań palić w piecach polanem dającym dużą ilość dymu, której gobliny bardzo nie lubią. Według ludowych podań, kalikandzari to ludzie, którzy niegdyś dali się opanować zwierzęcym instynktom. W niektórych regionach Grecji o tę skłonność podejrzewano dzieci płci męskiej (stąd słowo kalikandzaros występuje w grece wyłącznie w rodzaju męskim), którzy przyszli na świat w oktawie świąt Bożego Narodzenia. Cechowała je krnąbrność, nieposłuszeństwo i nadmierna ruchliwość, a także dokuczanie pozostałemu rodzeństwu.
Ze świętami Bożego Narodzenia w Grecji wiąże się także symbolika ognia. I tak w Macedonii (gr. Μακεδονία) w przeddzień świąt ojciec rodziny wyrusza do lasu na poszukiwanie Chrystusowego drewna (gr. Χριστόξυλο). Są to najczęściej grube, okazałe sosnowe lub oliwne gałęzie, które zbiera się a następnie z nich rozpala płomień w dokładnie wyczyszczonym kominku. Ogień nie powinien zgasnąć przez dwanaście świątecznych dni, bo zgodnie z wierzeniami ma ogrzewać narodzonego Jezusa. Mieszkańcy Epiru (gr. Ήπειρος) udając się do rodziny lub sąsiadów przemierzają swą drogę dzierżąc w rękach rozpalone polano. Nawiązuje to do legendy, zgodnie z którą wędrowcy udający się oddać pokłon narodzonemu Zbawicielowi rozświetlali mrok nocy światłem rozpalonych gałęzi. Z kolei w Joaninie (gr. Ιωάννινα) do kominków wrzuca się liście wawrzynu (gr. Δάφνη) lub szyszki, które strzelając iskrami symbolizują życzenia, wymieniane pomiędzy domownikami.
Okres Dodekaimero kończy się w Grecji 6 stycznia, wraz z obchodami święta Objawienia Pańskiego (nazywanymi także czasami ton Foton – gr. των Φώτων). Podstawowym obowiązkiem wszystkich Greków jest udział w Boskiej Liturgii, po której wszyscy mieszkańcy udają się razem z popem nad brzegi rzek, jezior, stawów lub morza i na pamiątkę chrztu Jezusa w Jordanie dokonują wyświęcenia wody. Następnie kapłan wrzuca do wody krucyfiks, którego wyłowienia podejmują się najczęściej młodzi, wysportowani mężczyźni. Ten któremu się to uda (i zrobi to jak pierwszy) otrzymuje szczególne błogosławieństwo na nowy rok. Zmagania te są bardzo widowiskowe, i poza mieszkańcami uczestniczą w nich także włodarze miast i wsi. Formalnie, świąteczne dekoracje należy ściągnąć 7 stycznia – w dzień św. Jana Chrzciciela (gr. Άγιος Ιωάννης ο Πρόδρομος), choć podobnie jak i u nas, często zdobią domy przez większość stycznia.
Na koniec tego świątecznego wpisu przenieśmy się jeszcze na chwilę do Chanii (gr. Χανιά). Zobaczcie jak miasto przystroiło się na święta – zajrzyjmy do portu weneckiego (gr. Ενετικό Λιμάνι), i na stare miasto (gr. Παλιά Πόλη) aby razem poczuć tą bożonarodzeniową atmosferę!
A czego Grecy życzą sobie na święta? Najpopularniejszymi życzeniami są oczywiście słowa Kala Xristoujena! (gr. Καλά Χριστούγεννα! – dosł. Dobrego Bożego Narodzenia), ale poza nimi często możemy usłyszeć także Kales Jortes (gr. Καλές Γιορτές – dosł. Wesołych Świąt, zapożyczone z angielskiego zwrotu Happy Holidays), Kali Chronia (gr. Καλή Χρονιά – dosł. Dobrego Roku) i oczywiście najpopularniejszy zwrot, używany przy każdej okazji – Chronia Polla! (gr. Χρόνια Πολλα! – dosł. Wszystkiego najlepszego!). A zatem – od całej ekipy Przewodnika po Krecie:
Nadchodzące święte dni, niech przyniosą do Waszych domów szczęście, a Nowy Rok niech będzie pełen wspaniałych chwil i wielu uśmiechów!