Wąwóz Katholiko (gr. Φαράγγι Καθολικού) zwany także wąwozem Avlaki (gr. Φαρλαγγι Αυλάκι) to miejsce wyjątkowe. Na stosunkowo niewielkim dystansie znajdziemy tu najprawdopodobniej najstarszy klasztor na Krecie, jaskinię o którą mnisi konkurowali ponoć z pewnym niedźwiedziem, a także plażę – choć to stwierdzenie jest nieco na wyrost. Wąwóz leży na półwyspie Akrotiri (gr. Ακρωτήρι), tuż obok klasztoru Gouverneto (gr. Μονή Γουβερνέτου) – zaledwie 20 kilometrów od Chanii (gr. Χανιά).
Zwiedzając klasztor Gouverneto być może zwróciliście uwagę, że po lewej stronie od zabudowań zakonnych znajduje się niewielka furta. Prowadzi ona do wąwozu Katholiko – miejsca szczególnie istotnego dla mnichów, bo w przeszłości dającego schronienie dla wielu ich braci pustelników. Wąwóz znajduje się pod prawną kontrolą i opieką zakonu. Po przejściu przez furtę rozpoczyna się nieźle przygotowany szlak, prowadzący w dół wąwozu. Po około 20 minutach spaceru dotrzecie do pierwszego charakterystycznego punktu – Jaskini Niedźwiedziej (gr. Σπήλαιο Αρκουδιώτισσας).
W wąwozie, do pokonania jest około 270 metrów różnicy poziomów, licząc od klasztoru aż do położonej na dole zatoki. Ze względu na wyjątkowo nierówne podłoże, zdecydowanie odradzamy klapki czy japonki – sandały trekingowe będą absolutnym minimum. Jeżeli będziecie chcieli dojść na sam dół, to mogą się przydać porządne górskie buty. Praktycznie przez cały czas będziecie szli w pełnym słońcu, obowiązkowe jest więc nakrycie głowy i naprawdę solidny zapas wody. Przejście całego szlaku, wraz z postojami w interesujących punktach zajmie około 2 godzin.
Półwysep Akrotiri (jak zresztą prawie każde miejsce na Krecie), zawsze narażony był na suszę – każda kropla wody była więc bardzo cenna. Jaskinię Niedźwiedzią w przeszłości zamieszkiwali ponoć zakonnicy, którzy postawili w jej wnętrzu cysternę, mającą zbierać wodę ściekającą ze stalaktytów. Jednak po pewnym czasie zauważyli, że pod ich nieobecność poziom wody w zbiorniku zmniejsza się. Mnisi zaczaili się więc na zewnątrz, chcąc przyłapać winowajcę. Szybko okazało się, że jest nim ogromny niedźwiedź, którego skusiły bogate zapasy chłodnej wody. W obawie przed nim zakonnicy zaczęli się gorliwie modlić, a ich prośby zostały wysłuchane – Matka Boża zamieniła zwierzę w kamień, który do dziś stoi przy cysternie. Ile prawdy jest w tej legendzie, tego nie wiadomo, ale jedno jest pewne – jaskinia była używana dużo wcześniej. Badacze twierdzą, że w czasach antycznych było to miejsce kultu bogini łowów – Artemidy oraz jej brata Apolla. Potwierdzać to mają odnalezione na ścianach groty inskrypcje. Zresztą także jej nazwa ma to odzwierciedlać – niedźwiedzica była jedną z form, pod którą wyobrażano sobie Artemidę. We wnętrzu jaskini znajduje się skromny kościół Matki Bożej z Jaskini Niedźwiedziej (gr. Εκκλησία Παναγίας Αρκουδώτισσας).
Po kolejnych 15-20 minutach spaceru, powoli wyłaniają się ruiny klasztoru Katholiko (gr. Μονή Καθολικού). Jego nazwa pochodzi od nazwy klasztornego kościoła – katolikonu. Według tradycji monastyr założył sam św. Jan Pustelnik już w XI wieku. Zresztą przez pewien czas mieszkał on wraz ze swoimi braćmi w znajdujących się wokół klasztoru grotach. Budynki klasztorne są niezwykle dobrze zachowane, choć nie są to jednak oryginały pochodzące z początków monastyru. Te które możemy podziwiać pochodzą XVI i XVII wieku, kiedy monastyr pod nadzorem Jeremiasza Tzagarolo przeszedł rozległą rozbudowę. Jego budynki wzorowano na projektach Sebastiano Serlio – włoskiego architekta, uważanego za twórcę nurtu manieryzmu. Najbardziej imponująca jest wąska, kamienna brama wykuta w skale i prowadząca niegdyś do wnętrza klasztoru. Zachwyt wzbudza także łączący brzegi wąwozu most, w którego filarach znajdowały się magazyny oraz cysterna gromadząca wodę deszczową. Klasztor został opuszczony w XVII wieku. Najprawdopodobniej mieszkający tu zakonnicy mieli już dość pirackich napaści i przenieśli się do położonego u góry Klasztoru Gouverneto.
Grota św. Jana Pustelnika, jest udostępniona dla zwiedzających, jednak aby ją zobaczyć niezbędna jest latarka. To długi (151 metrów), wąski i ciemny korytarz, wyrzeźbiony przez przepływającą niegdyś rzekę. Wewnątrz groty znajduje się skała nazywana przez miejscowych łożem św. Jana. To tu według legendy zakończył życie święty, przypadkowo ugodzony strzałą przez pewnego myśliwego. Z uwagi na te wydarzenia wąwóz Katholiko czasami nazywany jest także wąwozem Avlaki (Αυλάκι Αγίου – droga świętego).
Formalnie tu kończy się wytyczona ścieżka przez wąwóz. Osoby o dobrej kondycji i z odpowiednio dużym zapasem wody mogą pokusić się o dalszy spacer w dół, do malowniczo położonej zatoki. W przeszłości znajdowała się tu zakonna przystań, z której pozostały tylko ruiny. Mimo że dystans nie jest zbyt duży, to przejście ostatniego odcinka, ze względu na wyjątkowo nierówne podłoże, zajmie wam około 20 – 30 minut. Nie znajdziecie tu plaży rozumianej jako wygodny pas piasku i łagodne zejście do morza. Jest to raczej klif, ostro wdzierający się do wody tworząc małą zatoczkę o krystalicznie czystej, błękitnej wodzie. Oczywiście o wszelkich wygodach także można zapomnieć. Formalnie, mnisi zakazują kąpieli w zatoce, ale dla wielu turystów choćby krótka chwila ochłody po wyczerpującym trekingu w wąwozie jest na wagę złota.
U wylotu wąwozu do morza znajduje się duża, przypominająca statek skała – oczywiście jeżeli spojrzycie na nią z odpowiedniej perspektywy. Według legendy to jeden ze statków pirackich, zamieniony w kamień po kolejnym napadzie na klasztor Katholiko i uroku nałożonym nań przez jednego z opatów.
Jak widzicie, w odległości kilkunastu kilometrów od Chanii można znaleźć naprawdę niezwykłe miejsca. Ponieważ biura podróży nie organizują tu wycieczek fakultatywnych, do wąwozu docierają w zasadzie wyłącznie turyści na prawdę zainteresowani, którzy w dodatku poświęcili czas i przed podróżą szukali i czytali o ciekawych miejscach na Krecie. Klasztor Katholiko wkomponowany w skały kanionu, oraz niezwykła, malownicza zatoka sprawiają, że miejsce to jest wyjątkowo fotogeniczne i naszym zdaniem należy do niewielu tak „pocztówkowych” lokalizacji na wyspie. Spróbujcie przekonać się o tym sami i dołączcie wizytę w Wąwozie Katholiko do Waszych wakacyjnych planów. Na pewno nie będziecie żałować!